Historia Targowisk Miejskich

O nas » Historia Targowisk Miejskich

  • Rynek Tarnowski – około 1900 roku
    Rynek Tarnowski – około 1900 roku
  • Rynek Tarnowski w dzień targowy – około 1910 roku
    Rynek Tarnowski w dzień targowy – około 1910 roku
  • Plac Kazimierza – około 1900 roku
    Plac Kazimierza – około 1900 roku
  • Plac Burek – około 1905 roku
    Plac Burek – około 1905 roku

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Po placach handlowych dawnego Tarnowa pozostały tylko historyczne nawy: Plac Drzewny, Pod Dębem, Plac Rybny, Chlebowy, Kapłonówka, Targowica. Ostatnia znika właśnie nieśmiertelna Targowica, nieśmiertelna, ale mało kto wie, że jej żywot w tym miejscu, o który nam chodzi, datuje się na koniec XIX w.


Targowica
Kiedy budowano szkołę dla dziewcząt z Grabówki, ludnej dzielnicy rozpostartej po obu stronach ulicy Lwowskiej, zlikwidowano targowicę bydlęcą, która mieściła się dokładnie w tym samym miejscu, w którym dziś stoi budynek szkoły do niedawna im. J. Słowackiego, a obecnie II LO im. Hetmana Jana Tarnowskiego, po południowej stronie szpitala. Szkoła szkołą, ale targowica była ważniejsza. Rozgorzała dyskusja, gdzie przenieść ów handlowy punkt tak, aby zadowolić tarnowian, przedmieszczan i okolicznych rolników. Awantura była niezła.
Postanowiono ją umieścić przy nowej drodze prowadzącej do Dąbrowy Tarnowskiej, zwanej z czasem Nowodąbrowską. Był rok 1895. Tarnowianie psioczyli i narzekali, ale po paru latach się przyzwyczaili. Targowica leżała na lekkiej górce, a właściwie zboczu tej górki, po jej drugiej stronie był cmentarz wojskowy, dziś są tam działki przy ulicy Dwernickiego. Zostawmy targowicę bydlęcą.


Kapłanówka
Mydłem i powidłem handlowano od końca XIX w. na tzw. Kapłonówce, choć tarnowianie woleli mówić Kapłanówka. Był to teren handlowy nad Wątokiem, między młynem Szancera, a zajezdnią tramwajową i szkołą im. Czackiego. Miejsce na targowisko idealne. Zarośla Wątoku pozwalały opić dobry interes i załatwić także sprawy natury troszkę intymnej, a mianowicie płatnej miłości. Na Kapłonówce, obok handlu, stałym elementem byli gracze w trzy karty, w „para nie para”, w guziki. Przez ponad pół wieku, we wtorki i w piątki tarnowianie gościli na Kapłonówce, tam można było się zabawić, pokochać, sprzedać lub kupić dobrze, a nawet wypić. Każdy plac handlowy miał swoich cudaków, wynalazców, grajków, mamów, wróżycieli, nawołujących gawiedź do siebie. No i nieśmiertelne dziady, którzy w dni targowe opuszczali miejsca przy świątyniach i ze swoimi obciętymi kulasami, bez oczu, na szczudłach wzbudzali skuteczną litość w odwiedzających targ.
Kapłonówka przetrwała do lat 50. XX w., zanim nie zaczęto tam stawiać bloków mieszkalnych przy ulicy Kołłątaja. Handlujący z bożej łaski przenieśli się wówczas na wspomnianą wyżej targowicę bydlęcą przy Nowodąbrowskiej. Tak skutecznie zdominowali targowicę, na której coraz rzadziej widziano świnki, cielęta czy konie, że wkrótce dla mojego pokolenia Kapłonówka oznaczała targowicę przy Nowodąbrowskiej.


Burek
Słynny plac handlowy Burek ma stosunkową krótką historię. Zaczęto tam handlować po I wojnie światowej, a opanowano Burek dla handlu już po II wojnie światowej. Burek ze starych placów handlowych broni się najskuteczniej, ale jego dni, a może lata, są chyba policzone.


Rynek
Królem targowisk tarnowskich, a jakże, był Rynek. To najstarsze miejsce handlowe starego Tarnowa. Każda część placu miała swój asortyment. Pod podcieniami handlowano jedzeniem, przy wschodniej pierzei wyrobami stolarskim i szewskimi, przy zachodniej produktami rolnymi, przy południowej garncarze i kowale czy ślusarze wszelkiej maści. Rynek wciągał tarnowian jak magnes, szczególnie w dni targowe. Żydzi, którzy już w okresie międzywojennym nabyli wszystkie kamienice wokół Rynku, czerpali z handlu na Rynku dochody bezustanne, już skoro świt czekali na przyjeżdżających spod Tarnowa, by hurtem kupować od nich towar. Obie strony były zadowolone.


Plac Kazimierza
Na Placu Kazimierza handlowano produktami jakże potrzebnymi. Tu do nabycia zawsze było świeże masło, jaja, sery, mleko, śmietana. Trzy knajpy wokół placu Kazimierza kwitły, zaś dziewczęta spod znaku Wenery na swoje usługi zawsze miały klientów, pod tolerancyjnym okiem Wieszcza.


Tak, place handlowe były w Tarnowie przez wieki miejscem spotkań, podobnie jak dzisiaj portale społecznościowe, miejscem spotkań celebrytów wszelkiej maści, miejscem spotkań januszków, bożych dzieci, dziwaków, pomyleńców, złodziejaszków, urodzonych w niedzielę, utalentowanych grajków, nieśmiałych panienek z okolicznych wsi.
Odszedł w niepamięć Plac Drzewny, Plac Rybny, Chlebowy, Plac Koński (kto wie gdzie był?), Pod Dębem, Kapłanówka. Współcześni „młodzi, wykształceni, z wielkich miast” znać będą te miejsca jedynie z opowiadań, a ich dzieci już pojęcia nie będą o nich mieć. Jaka nazwa przylgnie do nowej targowicy na Chyszowie? Hala Chyszowska na wzór Hali Mirowskiej, a może Plac Chyszowski? Jak znam życie, starzy tarnowianie na targowicę chyszowską będę mówić bez ładu i składu, ale z przyzwyczajenia: „Kapłanówka”.


Tekst: Antoni Sypek

Zdjęcia pochodzą z kolekcji Marka Tomaszewskiego.